wtorek, 29 maja 2012

„I Bóg stworzył kobietę” (1956)


Dzisiaj na chwile odchodzimy od naszego głównego tematu Golden Ages of Hollywod. Będzie coś z klasyki kina europejskiego, a ściślej z francuskiego.  Jeden z najsłynniejszych filmów z Brigitte Bardott, melodramat, który jest tak godny polecenia, że naginamy zasady. ;)

Opis filmu: Osiemnastoletnia Juliete Hardy (Brigitte Bardott)  jest sierotą. Piękną dziewczynę przyjęło na wychowanie bezdzietne, starzejące się małżeństwo. Juliete pracuje w modnym kurorcie Saint-Tropez. Interesuje się nią 40-letni Eric Carradine (Curd Jürgens) , bogaty właściciel jachtu. Dziewczyna niewiele sobie robi z jego propozycji luksusowego życia. Podkochuje się natomiast w męskim i silnym Michelu Tardieu (Jean-Louis Trintignant) , który wraz z rodziną prowadzi warsztaty okrętowe. Wkrótce Juliete przekonuje się, że Michel nie traktuje jej poważnie.
Film „I Bóg stworzył kobietę wchodząc do kin w 1956 roku, oczywiście nie mógł ominąć skandalu. Nowatorskie jak na tamte czasy ukazanie kobiety seksownej i wyzwolonej, wzbudzało sprzeciw wielu środowisk. Oczywiście na czele z Kościołem katolickim. Sama Bardotka jest wręcz stworzona do tej roli- piękna i uwodzicielska przykuwa spojrzenia widzów, i to nie tylko tej męskiej części. Jej seksowny taniec w scenie końcowej wzbudza podziw i zazdrość zapewne nie jednej kobiety. Jak sama mówiła, była to rola stworzona wprost dla niej, prawie nie musiała grać tak mocno identyfikowała się z główną bohaterką.  Ale w końcu nie ma się co dziwić ta produkcja była stworzona specjalnie dla niej, przez jej męża, Rogera Vadima. Reżysera i scenarzystę jednocześnie. Tutaj podziwiam wytrwałość Vadima, bo w trakcie kręcenia filmu Brigitte porzuciła go dla swojego kolegi z planu. Kobieta, która była muzą do stworzenia tego filmu, złamała mu serce. Naprawdę podziwiam go za to, że miał siłę skończyć swoje dzieło. Oczywiście, ze wspaniałym skutkiem dla nas- widzów.  Mimo tego, że film ma lekką fabułę i nie skłania do jakiś głębszych refleksji naprawdę ogląda się go z przyjemnością. Często lubię do niego wracać. Takie kobiety jak Juliete często spotykamy w swoim życiu i pochopnie oceniamy. A takie istotki są bardzo skomplikowane i czasem wszystkiego czego potrzebują, to tylko odrobina miłości. ;)



poniedziałek, 14 maja 2012

„ Kotka na gorącym, blaszanym dachu” (1958)



Opis filmu:
Majętny patriarcha rodziny obchodzi swoje urodziny, prawdopodobnie ostatnie, ponieważ stwierdzono u niego raka. Na uroczystość przybywają jego dwaj synowie z rodzinami. Starszy Gooper (Jack Carson) z żoną i gromadką głośnych dzieciaków niecierpliwie czekają na zgon ojca i podział spadku. Młodszy Brick (Paul Newman) ostro popija, jest w depresji po śmierci swojego najlepszego przyjaciela. Jego małżeństwo z Maggie (Elizabeth Taylor) przechodzi kryzys. Uroczystość rodzinna zamienia się w psychodramę, rzucaniem oskarżeń między członkami rodziny.


Milena
Zanim zabiorę się za oglądanie jakiegoś filmu, zawsze sobie go po kawałku przewijam i patrzę, co się będzie działo. Tutaj przewinęłam sobie kilka fragmentów i patrzę: ciągle ta sama sceneria, te same postaci. Już się przestraszyłam, że to będzie nudny film z długimi dialogami, lekko naciąganymi (Jak to się dzieję w wielu filmach, gdzie scenarzystom brak pomysłu na wartką akcję). A sława tego filmu, jest zawdzięczana tylko genialnej Elizabeth Taylor i czarującemu Paulowi Newmanowi. Jednak z czystym sumieniem stwierdzam, że film mnie nie zawiódł i ogląda się go z zapartym tchem, oczekując na kolejny tekst czy monolog. To, że przewija się w nim niewielka liczba bohaterów oraz akcja dzieję się praktycznie cały czas w jednym domu, w ogóle nie ujmują temu filmowi. Na pewno można wytłumaczyć to tym, że jest to adaptacja sztuki teatralnej.
„Kotka na gorącym dachu pokazuje, jak ludzie w ferworze walki o pozycję i pieniądze, zapominają o podstawowych wartościach jak miłość, przywiązanie rodzinne czy szacunek. Walka o majątek zaślepiła tych ludzi, podejmują się wszystkich chwytów, aby tylko postawić na swoim. Jedynie młodszy syn Brick, nie przejmuje się spadkiem po ojcu. Jednak jego problemy małżeńskie także są jednym z głównych wątków filmu. Jego seksowna żona Maggie, stara się jak może, żeby mąż tylko zwrócił na nią uwagę. Kokietuje go swoimi wdziękami i mimo ciągłej odmowy ze strony męża, nie poddaje się. Brick ma takie humory po tym, jak zmarł jego najlepszy przyjaciel. W filmie nie ma o tym mowy dosłownie, jednak czytając między wierszami możemy odgadnąć, że jest on tak naprawdę homoseksualistą a zmarły kolega najprawdopodobniej jego miłością. W sztuce teatralnej, jest to powiedziane wprost, jednak tutaj ten wątek został ocenzurowany.
Młoda i piękna Elizabeth Taylor urzeka każdym swoim gestem, słowem czy zachowaniem. Trudno oderwać od niej wzrok. Oczywiście panie będę zauroczone hipnotyzującym Paulem Newmanem. Każda poszczególna rola składa się na urok tego filmu.











Ania
Tym razem moja recenzja będzie obfitowała w różnego rodzaju ciekawostki, z tego względu, ze produkcja była dość kontrowersyjna w porównaniu do innych filmów z tego okresu. Kotka na gorącym blaszanym dachu jest mocną, naładowaną emocjami, poruszająca opowieścią o neurotycznej wręcz dysfunkcyjnej rodzinie z południa Stanów Zjednoczonych, słynącej z rywalizacji, napięć i chciwość. Mało kto wie, ze ten prowokacyjny scenariusz Richarda Brooksa i Jamesa Poe'a jest adaptacją sztuki o tym samym tytule autorstwa Tennessee Williamsa, który został za nią nagrodzony Pulitzerem. Ciekawostka jest również to, że film był uhonorowany sześcioma głównymi nominacjami do Oscara, mianowicie za: Najlepszy film, Najlepszy aktor (Paul Newman była to jego pierwsza nominacja do Oscara), Najlepsza aktorka (Elizabeth Taylor, jej z kolei druga z czterech kolejnych nominacji), Najlepszy reżyser (Richard Brooks), Najlepszy scenariusz adaptowany (Richard Brooks, James Poe) i Najlepsze Zdjęcia (William H. Daniels) ale, niestety nie udało mu się wygrać żadnej z nagród. Co ciekawsze, Burl Ives – grający dziadka został nominowany i zdobył Oscara w 1958 za drugoplanową rolę w The Big Country, a nie za występ w Kotce. Mówiło się wówczas, że za wszelkie niepowodzenie na oskarowej gali odpowiada reżyser filmu, który walczył o treść przekazu z tzw. cenzurą moralną wytwórni. Ze względu na surowe przepisy produkcji cenzury w latach 1950 i wielką troskę środowisk Hollywood o treść filmu, wszystkie odniesienia do homoseksualizmu i cztery-literowe słowa zostały usunięte, lub zasłonięte innymi dialogami , a zakończenie zostało znacznie zmienione w porównaniu do oryginalnej wersji Williama Tennessee. Skoro już wspominam o dialogach to warto zauważyć, że są one prowadzone w filmie w sposób wciągający i absorbujący. Widz nieświadomie jest całkowicie zmuszony do słuchania każdej wypowiedzi bohaterów, przez co niemal sam angażuje się w rozmowę. Chwile, gdy bohaterowie w końcu ujawniają swoje myśli, uczucia i problemy są trudne, przez co jeszcze bardziej przekonujące. Kotka na gorącym blaszanym dachu” to prawdziwy klasyk i jeden z najsłynniejszych filmów swoich czasów. Newman i Taylor są oczywiście fenomenalni w swoich rolach, ale i reszta obsady nie zostaje w tyle. Film zdecydowanie warty polecenia.


wtorek, 8 maja 2012

„Rzymskie wakacje” (1954)


Opis filmu: Młoda księżniczka Anna (Audrey Hepburn) wyrusza w podróż po Europie. Jest już bardzo zmęczona wszystkimi wystąpieniami i przemówieniami jednak nie daje tego po sobie poznać i cały czas z uśmiechem wita tłumy ludzi. Jednak, gdy jest w Rzymie coś w niej pęka i postanawia uciec. Udaje zwykłą dziewczynę i zwiedza miasto. Robi to, na co zawsze miała ochotę. Jej tropem cały czas podąża znany dziennikarz(Gregory Peck), który szuka okazji by trochę zarobić na takiej sensacji.


Milena
„Rzymskie wakacje” to film, który ma swoją magię i urok. Która z dziewczyn nie marzyła kiedykolwiek o tym by być właśnie księżniczką? Od lat karmiono nas bajkami, jakie to cudownie jest życie księżniczek, które tylko czekają na swojego księcia na białym koniu. Lecz ta produkcja pokazuje jak tak naprawdę jest trudne życie przyszłej władczyni. To nie sielanka, tylko obowiązki i procedury, których trzeba przestrzegać. Także ostrzegam jest to bajka dla kobiet, a nie dla dziewczynek, które wciąż marzą o królewskim życiu. Lecz sama historia urzeka i na pewno chciałaby ją przeżyć każda z nas. Spotkać mężczyznę, który będzie się nami opiekował, dogadzał. I chociaż przez jeden dzień mógłby spełniać wszystkie nasze zachcianki. Aczkolwiek sądzę, że marzenia Anny są dla nas codzienności.  Wyjście do fryzjera, czy na lody to nie są nasze najskrytsze pragnienia. Jako kobieta oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o czarującym Gregorym Pecku. Swoją postawą, gestami i czarującym uśmiechem podbił moje serce. Nie można także zapomnieć o Audrey, która za tę rolę zgarnęła Oscara. Para ta idealnie komponuje się razem na planie a oglądanie ich historii to czysta przyjemność.


Ania
Wakacyjna sielanka przedstawiona w tym filmie w połączeniu z historią miłosną jest wspaniałą bazą dla idealnej komedii romantycznej. No i owszem jest to film, który wątkiem romantycznym wręcz ocieka. W Rzymskich wakacjach znalazło się wszystko, co powinno się znaleźć w klasycznym romansie, czyli początkowa niechęć głównego bohatera do głównej bohaterki, przekorne dialogi, piękna sceneria wiecznego miasta” oraz tajemnica, która wychodzi na jaw dopiero na sam koniec. To właśnie zakończenie tak ujmuje w tym filmie. Bez zbędnych słów i gestów, jedynie przez spojrzenia dowiadujemy się więcej o uczuciach, jakimi się darzy para bohaterów, niż w przeciągu całości obrazu. Tu nasuwa mi się refleksja, że w życiu jest podobnie, że wymowne spojrzenie w wielu przypadkach więcej potrafi zdziałać, niż potok niepotrzebnie wypowiedzianych zdań. W Rzymskich wakacjach tą ujmującą atmosferę, zawdzięczamy, przede wszystkim, grze aktorskiej Audrey Hepburn i Gregora Pecka. Mieli jednak ułatwione zadanie, bo w życiu prywatnym również przez pewien okres czasu czuli do siebie przysłowiową mięte