Dzisiaj
na chwile odchodzimy od naszego głównego tematu Golden Ages of Hollywod.
Będzie coś
z klasyki kina europejskiego, a ściślej
z francuskiego. Jeden z najsłynniejszych filmów z Brigitte Bardott, melodramat, który jest tak godny polecenia, że naginamy zasady. ;)
Opis
filmu: Osiemnastoletnia Juliete Hardy (Brigitte Bardott) jest sierotą.
Piękną
dziewczynę przyjęło
na wychowanie bezdzietne, starzejące się
małżeństwo. Juliete pracuje w modnym
kurorcie Saint-Tropez. Interesuje się nią
40-letni Eric Carradine (Curd Jürgens) , bogaty właściciel jachtu. Dziewczyna niewiele
sobie robi z jego propozycji luksusowego życia. Podkochuje się natomiast w męskim i silnym Michelu Tardieu
(Jean-Louis Trintignant) , który wraz z rodziną prowadzi warsztaty okrętowe. Wkrótce Juliete przekonuje się,
że Michel nie traktuje jej poważnie.
Film
„I Bóg stworzył kobietę” wchodząc do kin w 1956 roku, oczywiście nie mógł ominąć
skandalu. Nowatorskie jak na tamte czasy ukazanie kobiety seksownej i
wyzwolonej, wzbudzało sprzeciw wielu środowisk. Oczywiście na czele z Kościołem katolickim. Sama Bardotka jest wręcz stworzona do tej roli- piękna i uwodzicielska przykuwa spojrzenia widzów, i to nie
tylko tej męskiej części.
Jej seksowny taniec w scenie końcowej wzbudza podziw i zazdrość zapewne nie jednej kobiety. Jak sama mówiła,
była to rola stworzona wprost dla niej,
prawie nie musiała grać
tak mocno identyfikowała się
z główną
bohaterką.
Ale w końcu nie ma się co dziwić ta produkcja była stworzona specjalnie dla niej, przez jej męża, Rogera Vadima. Reżysera i scenarzystę jednocześnie. Tutaj podziwiam wytrwałość Vadima, bo w trakcie kręcenia filmu Brigitte porzuciła go dla swojego kolegi z planu. Kobieta, która była muzą do stworzenia tego filmu, złamała mu serce. Naprawdę podziwiam go za to, że
miał siłę
skończyć
swoje dzieło. Oczywiście, ze wspaniałym skutkiem dla nas- widzów.
Mimo tego, że film ma lekką fabułę i nie skłania do jakiś głębszych
refleksji naprawdę ogląda
się go z przyjemnością. Często
lubię do niego wracać. Takie kobiety jak Juliete często spotykamy w swoim życiu
i pochopnie oceniamy. A takie istotki są bardzo skomplikowane i czasem
wszystkiego czego potrzebują, to tylko odrobina miłości. ;)