wtorek, 8 maja 2012

„Rzymskie wakacje” (1954)


Opis filmu: Młoda księżniczka Anna (Audrey Hepburn) wyrusza w podróż po Europie. Jest już bardzo zmęczona wszystkimi wystąpieniami i przemówieniami jednak nie daje tego po sobie poznać i cały czas z uśmiechem wita tłumy ludzi. Jednak, gdy jest w Rzymie coś w niej pęka i postanawia uciec. Udaje zwykłą dziewczynę i zwiedza miasto. Robi to, na co zawsze miała ochotę. Jej tropem cały czas podąża znany dziennikarz(Gregory Peck), który szuka okazji by trochę zarobić na takiej sensacji.


Milena
„Rzymskie wakacje” to film, który ma swoją magię i urok. Która z dziewczyn nie marzyła kiedykolwiek o tym by być właśnie księżniczką? Od lat karmiono nas bajkami, jakie to cudownie jest życie księżniczek, które tylko czekają na swojego księcia na białym koniu. Lecz ta produkcja pokazuje jak tak naprawdę jest trudne życie przyszłej władczyni. To nie sielanka, tylko obowiązki i procedury, których trzeba przestrzegać. Także ostrzegam jest to bajka dla kobiet, a nie dla dziewczynek, które wciąż marzą o królewskim życiu. Lecz sama historia urzeka i na pewno chciałaby ją przeżyć każda z nas. Spotkać mężczyznę, który będzie się nami opiekował, dogadzał. I chociaż przez jeden dzień mógłby spełniać wszystkie nasze zachcianki. Aczkolwiek sądzę, że marzenia Anny są dla nas codzienności.  Wyjście do fryzjera, czy na lody to nie są nasze najskrytsze pragnienia. Jako kobieta oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o czarującym Gregorym Pecku. Swoją postawą, gestami i czarującym uśmiechem podbił moje serce. Nie można także zapomnieć o Audrey, która za tę rolę zgarnęła Oscara. Para ta idealnie komponuje się razem na planie a oglądanie ich historii to czysta przyjemność.


Ania
Wakacyjna sielanka przedstawiona w tym filmie w połączeniu z historią miłosną jest wspaniałą bazą dla idealnej komedii romantycznej. No i owszem jest to film, który wątkiem romantycznym wręcz ocieka. W Rzymskich wakacjach znalazło się wszystko, co powinno się znaleźć w klasycznym romansie, czyli początkowa niechęć głównego bohatera do głównej bohaterki, przekorne dialogi, piękna sceneria wiecznego miasta” oraz tajemnica, która wychodzi na jaw dopiero na sam koniec. To właśnie zakończenie tak ujmuje w tym filmie. Bez zbędnych słów i gestów, jedynie przez spojrzenia dowiadujemy się więcej o uczuciach, jakimi się darzy para bohaterów, niż w przeciągu całości obrazu. Tu nasuwa mi się refleksja, że w życiu jest podobnie, że wymowne spojrzenie w wielu przypadkach więcej potrafi zdziałać, niż potok niepotrzebnie wypowiedzianych zdań. W Rzymskich wakacjach tą ujmującą atmosferę, zawdzięczamy, przede wszystkim, grze aktorskiej Audrey Hepburn i Gregora Pecka. Mieli jednak ułatwione zadanie, bo w życiu prywatnym również przez pewien okres czasu czuli do siebie przysłowiową mięte

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz